31 grudnia 2012

Coraz bliżej Nowy Rok

Kochani! Życzę Wam żeby Wasze serca, łóżka i portfele nigdy nie były puste. Żebyście byli zdrowi i mieli siłę spełniać marzenia, nie tylko swoje;)
Żeby cały rok 2013 był jak ten mój świąteczny zawijaniec - kolorowy, pyszny i słodki!

Szampańskiej zabawy i do zobaczenia w przyszłym roku!



30 grudnia 2012

Świąteczny zawijaniec

W naszym domu świąteczny zawijaniec stawiany jest na najwyższym miejscu. Ze stołu zawsze schodzi jako pierwszy. Wszyscy nerwowo spoglądają na rękę sięgającą do patery, sprytnie wyławiającą ostatni jego kawałek spod serników, makowców i innych. Postanowiłam powtórzyć go na Nowy Rok dla moich gości. Atrakcją tego wypieku jest nadzienie. Kolorowe, bakaliowe, orzechowe, idealnie przenikające się smaki powodują, że nikt o zdrowych kubkach smakowych nie jest w stanie się oprzeć. 


Oczywiście najlepsze nadzienie zrobione jest z domowych dżemów i konfitur, smażonych wiśni. Jeżeli nie macie w swoich spiżarniach tyle dobra, to możecie ostatecznie wesprzeć się wysokiej jakości produktami ze sklepu.

Przygotowujemy cztery rodzaje nadzienia:

1) masa orzechowa - 20 dkg zmielonych orzechów włoskich, 2 białka, 10 dkg cukru pudru. Białka ubić z cukrem na pianę i delikatnie wymieszać z orzechami.

2) masa migdałowa - 20 dkg zmielonych migdałów bez łupek, 2 białka, 10 dag cukru pudru. Białka ubić z cukrem na pianę i delikatnie wymieszać z migdałami.

3) warstwa bakaliowo - morelowa. Posiekać garść suszonych moreli, fig, daktyli lub rodzynek, ewentualnie skórkę pomarańczową, połączyć wszystko z dżemem morelowym tak, żeby się skleiło. Nie za dużo dżemu, bakalie nie mogą "pływać".

4) warstwa wiśniowo - różana. 200g marmolady wieloowocowej twardej zmieszać z 200g smażonych wiśni i dwoma łyżkami płatków róży w cukrze. 


Składniki ciasta:

  • 40 dkg mąki pszennej 
  • 15 dkg masła
  • 5 dkg drożdży
  • 3 łyżki śmietany lekko kwaśnej
  • 1 opakowanie cukru waniliowego lub 1/2 utłuczonej laski wanilii
  • 2 czubate łyżki cukru pudru
  • 2 całe jaja i 1 żółtko
  • 1/3 łyżeczki soli

Cisto krucho-drożdżowe ma tę zaletę, że przygotowanie go trwa bardzo krótko i jest proste w wykonaniu, nie wymaga długotrwałego mieszania. 

1. Drożdże rozmieszać dokładnie w 3 łyżkach śmietany. 

2. Na stolnicy posiekać nożem wszystkie składniki ciasta. 

3. Posiekane ciasto zagnieść rękami, tak aby było lśniące. Nie powinno być zbyt ścisłe. 

4. Gotowe ciasto podzielić na dwie części. Rozwałkować cienko na kształt prostokąta na lekko omączonej stolnicy.


5. Układać pasy na cieście z przygotowanych mas, poczynając od marmolady z wiśnią i różą, następnie masa orzechowa, bakalie z konfiturą morelową i na koniec masa migdałowa. Pozostawić wolne marginesy o szerokości 2 cm (do sklejenia ciasta) oraz szerszy wolny pas wzdłuż dłuższego boku.

6. Zwinąć ciasto, poczynając od strony wiśniowej tak, by pozostawiony wolny pas znajdował się pod spodem i zakleić boki.

7. Przenieść ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i zostawić na godzinę, aby wyrosło. 

8. Ponakłuwać wykałaczką i piec w temperaturze 180 stopni ok. 45-50 minut, aż ciasto się zarumieni.


Z podanych proporcji wychodzą dwa zawijańce. Jeden schowamy przed gośćmi i będziemy w ukryciu podjadać go przez następne dni...

29 grudnia 2012

Pieczony łosoś z rozmarynem i czosnkiem

Chyba każdy lubi łososia. W ferworze przygotowań do sylwestrowej zabawy brakuje czasu na bieżące sprawy - jak obiad. Jutro postaram się podać jakąś ciekawą propozycję na imprezowe przekąski. Tymczasem łosoś - proste rozwiązanie na szybki, łatwy i zdrowy posiłek.


Potrzebne są (porcja dla 3 osób):
  • 3 filety z łososia
  • 3 gałązki rozmarynu
  • kilka ząbków czosnku
  • pieprz, sól
  • oliwa z oliwek

Wysmarowałam naczynie oliwą. Łososia umyłam i osuszyłam papierowym ręcznikiem. Natarłam go oliwą, solą, pieprzem i posiekanym drobno czosnkiem. Na wierzchu każdego kawałka ryby położyłam większe kawałki czosnku i gałązkę rozmarynu. 


Piekłam go w temperaturze 180 stopni ok. 20 minut. 

Takim sposobem obiad praktycznie zrobił się sam. Podałam go z sałatką z roszponki więc było szybko, lekko i przyjemnie. 


Jeżeli masz więcej czasu to możesz łososia przed pieczeniem kilka godzin zamarynować w oliwie, czosnku i rozmarynie, a do niego upiec ziemniaczki i przygotować pyszny sos... znowu jestem głodna.


27 grudnia 2012

Tort migdałowo orzechowy bez masy i mąki.

Nie wyobrażam sobie świątecznego stołu bez tego tortu. Pojawia się u nas od ponad dwudziestu lat i niezmiennie zachwyca. Wygrzebałam stary, pożółkły notes z przepisami mamy i spod czekoladowych plam wydostałam jego recepturę. 

Jest jednym z najoryginalniejszych tortów jakie zdarzyło mi się jeść. Dwie warstwy nie są przekładane żadną masą, dzięki temu jest lekki, a aromat orzechów, migdałów, kakao i kwaskowatych moreli jest wprost doskonały. Jeżeli raz pojawi się u Was, zawsze będziecie do niego wracać. Dodatkowo jest dosyć prosty w wykonaniu.


Trzeba przygotować dwie warstwy. Jako pierwszą orzechową, następnie, natychmiast migdałową.


Warstwa orzechowa:
  • 10 żółtek
  • 25 dkg przesianego cukru pudru
  • czubata łyżka przesianego kakao (najlepszego gatunku)
  • odrobina mleka
  • 25 dkg zmielonych orzechów włoskich
  • cukier waniliowy

Dużą tortownicę smarujemy masłem i oprószamy mąką ziemniaczaną.


1. Żółtka ucieramy z cukrem na pulchny krem dodając cukru waniliowego.

2. Kakao rozpuszczamy w odrobinie mleka, na gęstą papkę i dodajemy do kremu w czasie ucierania.

3. Dodajemy do masy orzechy i wszystko razem bardzo delikatnie mieszamy łyżką.

4. Masę wykładamy równomiernie do przygotowanej tortownicy. Następnie przygotowujemy warstwę białą - migdałową.


Warstwa migdałowa:
  • 10 białek
  • 25 dkg przesianego cukru pudru
  • sok z połówki cytryny
  • cukier waniliowy
  • 3 łyżki utłuczonych i przesianych przez rzadkie sitko biszkoptów
  • 25 dkg zmielonych migdałów (bez łupek)

1. Białka ubijamy na bardzo sztywną pianę, dodając cukru wymieszanego z cukrem waniliowym.

2. Do piany dodajemy sok z cytryny (uwaga na pestki) oraz biszkopty. 

3. Masę bardzo delikatnie mieszamy łyżką z migdałami. 

4. Wykładamy masę na warstwę orzechową, kopiasto w środku tortownicy (podczas pieczenia delikatnie siada)


Pieczemy w temperaturze 180 stopni ok. 55-60 minut (do suchego patyczka).

Następnego dnia po upieczeniu tortu, wierzch pokrywamy niezbyt cienką warstwą gorącego dżemu morelowego. Kiedy zastygnie dżem, polewamy cały tort polewą czekoladową. Jeżeli macie swój ulubiony sposób na polewę możecie go wykorzystać, najlepiej smakuje mocno kakaowa. 

Nasza polewa:
7 dkg masła, 2 łyżki mleka, 2 łyżeczki kakao, 2 łyżki cukru pudru. 
Mleko ucieramy z cukrem i kakao na jednolitą masę, dolewamy roztopione masło i mieszamy w rondelku lekko podgrzewając, tak żeby była gładka i błyszcząca. 

26 grudnia 2012

O ziemiańskim świętowaniu...

Jak tam świąteczne obżarstwo? Mam nadzieję, że nikt nie pękł z przejedzenia, że prezenty sprawiły Wam dużo radości. Moja mama dostała książkę, którą chwilowo przechwyciłam.
"O ziemiańskim świętowaniu" T.A. Pruszaka omawia m.in. tradycję świąt Bożego Narodzenia. Jest nie tylko o jedzeniu, ale to właśnie wzbudziło moje największe zainteresowanie. 


niedługo na blogu przepis na pyszny świąteczny zawijaniec

Wśród wielu potraw wigilijnych, w domach ziemiańskich z drugiej połowy XIX wieku, były takie, które odeszły w zapomnienie - jak zupa migdałowa (z mielonych migdałów sparzonych mlekiem, z dużą ilością cukru). Z niektórych podań wynika, że w zamożnych domach podawano 12 potraw z ryb, szczególnie popularny był sandacz, szczupak, sum, węgorz oraz znany nam dobrze karp. Na stole wigilijnym nie brakowało wina, nalewek, koniaków, miodu pitnego.... 

Ziemiaństwo wielkopolskie zajadało się zupą rybną z łazankami. Na Mazowszu na deser była strucla z makiem niebieskim, białym, masą orzechową i powidłami. W Małopolsce podawano śliwki, które smakowały jak świeżo zerwane z drzewa. Działo się tak ponieważ były specjalnie przechowywane. Zakopywano je w kamiennym garnku, w piwnicy, w piachu i wyjmowano w Boże Narodzenie. Na Kresach Wschodnich jakość popularnej kutii sprawdzano rzucając porcję łyżką na sufit, dobra powinna się przykleić:) Popularne były też łamańce - kruche ciasteczka z mąki razowej i miodu. 

Poszczególne dwory miały swoje tajemnice, strzegły przepisów, dlatego nie da się do końca ustalić składników świątecznych potraw. Bardzo ciekawa jestem tamtych smaków, zwłaszcza spokoju nie daje mi strucla. Chociaż muszę przyznać, że nasze ciasta w tym roku są obłędne. Przepisy mojej mamy są niezawodne. Zgodziła się, żeby niektóre ciasta pokazać na blogu więc jak minie świąteczne lenistwo, zdradzę Wam przepisy na najlepsze świąteczne wypieki z naszego domu. Może przydadzą się na nieuchronnie zbliżające się noworoczne obżarstwo. 

23 grudnia 2012

Tradycyjna kutia małopolska

Jako dziecko byłam pewna, że kutię wymyśliła moja babcia aby nas dręczyć w ramach kindersztuby. Nie ma że nie lubisz, boli cię brzuch, masz aparat na zębach, protezę czy cukrzycę - miseczkę makowego deseru musisz zaliczyć. Tradycja to tradycja (w wigilię 12 potraw musisz zjeść albo niech cię pochłonie ogień piekielny). Dopiero niedawno polubiłam kutię i nie wiem jak mogło być inaczej.


Kutia jest staropolską potrawą wigilijną, szczególnie popularną w Małopolsce. 

 Składniki:
  • 1 szklanka maku 
  • 3/4 szklanki ziaren pszenicy 
  • 1/2 szklanki miodu 
oraz zgodnie z upodobaniem:
  • 1/2 szklanki rodzynek 
  • 1/2 szklanki mieszanki orzechów włoskich, migdałów, skórki kandyzowanej 
  • suszone śliwki, figi morele.....

1. Pszenicę łuskaną trzeba oczyść i zalać 2 szklankami leciutko posolonego wrzątku. Gotować na małym ogniu tak długo, aż woda się wygotuje, a ziarna będą miękkie. W garnuszku, w którym się gotowała pozostawić do zupełnego wystudzenia. 

2. Mak opłukać, sparzyć, odsączyć i zmielić dwu lub trzykrotnie w maszynce z gęstym sitkiem. Wykorzystałam gotowy zmielony mak. 

3. Zmielony mak połączyć z miodem i pszenicą. Tak powstaje kutia "podstawowa".

Do tak przygotowanej kutii dodajemy posiekane bakalie. Można też dodać odsączone konfitury czy odrobinę soku z pomarańczy, doprawić wanilią lub kardamonem. 

Do naszej kutii nie dodajemy żadnego cukru, sztucznych aromatów. Uważam, że to zbrodnia słodzić coś w czym jest tyle naturalnej słodyczy. Sama też nie dodaję do kutii zbyt wielu przypraw, szkoda by było zadusić jej aromat, pachnie świętami:)

Przypominam o konkursie, który trwa do jutra. 

22 grudnia 2012

Świąteczny konkurs

Ponieważ nigdy w życiu nic nie wygrałam, sama zorganizowałam dla Was mały świąteczny konkurs.

Do wygrania mój ulubiony film "To właśnie miłość" na DVD. Myślę, że fajnie jest mieć go w domowej kolekcji.


Zasady są proste. Żeby wziąć udział trzeba pod postem napisać w komentarzu:
- jaka jest Wasza ulubiona potrawa wigilijna oraz
- ulubiona postać z filmu "To właśnie miłość" (lub grający ją aktor)

Konkurs trwa od dziś do 24 grudnia włącznie. Anonimowe komentarze bez podpisu nie biorą udziału w konkursie.

Wygra osoba, która pierwsza wytypuje podobnie jak ja :)


Wesołych Świąt!!


Konkurs rozstrzygnięty!

Dziękuję Wam bardzo za udział i Wasze odpowiedzi. Wszystkie były najlepsze :)
...ale wygrywa osoba, która tak jak ja uwielbia Jamie'go (Colina Firtha), a jej ulubioną potrawą jest barszcz z uszkami - Kasia. 
Proszę wyślij mi dane do wysyłki. Pozdrawiam świątecznie!


19 grudnia 2012

Macocha albo konkubina

Coraz więcej jest rodzin patchworkowych, związków partnerskich, jednak w naszym kraju wciąż wszystko co choć trochę odbiega od "tradycyjnej" rodziny traktowane jest po macoszemu. Jakie związki partnerskie? Kocia łapa obiegowo zwana konkubinatem.

Ktoś, kto wymyślił te wszystkie nazwy z pewnością miał ciasny beret z moheru... Chociaż nie wiem, czy wtedy też były takie popularne. Czy konkubent może kojarzyć się z czymś więcej niż z magazynem 997? Macocha to oczywiście wstrętna baba, znęcająca się nad Kopciuszkiem. Sam pasierb kojarzy się z uciemiężoną istotą. Ojczym brzmi już może ciut lepiej, chociaż niejednemu przez myśl przejdzie paskudny zboczeniec. 

Mimo istniejących stereotypów, wiele osób stara się poukładać skomplikowane relacje rodzinne w ten sposób, by nie skończyć w kronice kryminalnej. Z punktu siedzenia macochy czy ojczyma świat też nie jest taki czarno - biały. Dodatkowo jak drugi rodzic pasierba/icy, nie cierpi nowego partnera swojego eksa, to może zrobić się naprawdę kolorowo. Słyszałam historię o kilkuletnim chłopcu, który chciał udusić niemowlaka - oszusta, ponieważ mama mu powiedziała, że to nie jest jego braciszek tylko złe dziecko paskudnej macochy. 

Trzeba pamiętać o tym, że z chwilą zawarcia związku małżeńskiego z osobą, która ma dzieci, nabywa się nie tylko sympatyczną nazwę, wkracza się do kręgu osób najbliższych dziecku i pozostaje się w nim, bez względu na to czy nowy związek przetrwa czy nie (powinowactwo trwa mimo ustania małżeństwa). Taki pasierb na przykład nabywa w związku z tym macochę na zawsze. Macocha nabywa za to również teściową w pakiecie z wnuczkami. Taki super bonus na poziomie hardcore, za to jedno życie na cały level.

O ironio, najtrudniej dogadać się z rówieśnikiem. Jak tatuś na fali hormonów popłynął z dwudziestką to jego 21-letnia córka najprawdopodobniej nie od razu będzie mówić do jego nowej Wioletty mamo.

Kiedyś do jedynaka, którego dotąd samotny ojciec ożenił się z całkiem miłą panią, dotrze, że gdyby tato nie zapisał mu wszystkiego w testamencie, to może się zdarzyć, że będzie musiał się z tą panią podzielić tym i tamtym. Entuzjazm na temat szczęścia ojca może nieco osłabnąć.

Historia zna jednak przypadki, kiedy macocha została najlepszym przyjacielem człowieka lub chociaż przemówiła ludzkim głosem w wigilię, a potem wszyscy żyli statystycznie długo i umiarkowanie szczęśliwie.


18 grudnia 2012

Pyszna zupa na zimę - krem z ziemniaków

Ziemniak to moje ulubione warzywo, niesłusznie przez niektórych uważane za nieatrakcyjne i tuczące. Był moment, że kartoflem posłużono się w niesmacznej sprawie na arenie międzynarodowej. Przecież jest taki wdzięczny. Można go gotować, smażyć, piec...
Ostatnio zajadamy się kremem ziemniaczanym z tymiankiem. Zupa jest bardzo prosta, aksamitna, delikatna ale wyrazista, pyszna. 


Składniki: 
  • 1 kg ziemniaków
  • 2 pory
  • 1 litr wywaru warzywnego 
  • tymianek
  • sól, pieprz
jako idealną wkładkę do zupy polecam:
  •  podsmażony boczek i starty ser cheddar 

1. Pora obrać, białą część pokroić i poddusić na maśle.


2. Obrane ziemniaki, pokroić na mniejsze kawałki i ugotować.

3. Ugotowane, wyłowione z wody ziemniaki zalać wywarem z warzyw, dodać pora i zmiksować. 

4. Jeżeli krem jest zbyt gęsty można dolać wody z ziemniaków.

5. Doprawić solą, pieprzem i sporą szczyptą tymianku.


Polecam dodać wytopiony boczek i starty ser żółty. 

Taka gorąca zupa to sycące danie, idealne na mroźny zimowy dzień.

16 grudnia 2012

Kokoski dla leniuchów

Jak robiłam batoniki owsiane, to mi się przypomniał jeszcze szybszy przepis. Tym razem na ciasteczka kokosowe. Wiem już, że czasami lubicie takie proste sposoby na łakocie.

Całkowity czas przygotowania (łącznie z pieczeniem) to ok. 15 minut. Piekarnik nie zdąży się rozgrzać zanim przygotujesz ciasteczka. 



Potrzebujesz tylko miskę, łyżkę i:
  • 200g wiórków kokosowych
  • puszka mleka skondensowanego słodzonego
  • garść suszonej żurawiny
  • garść pokrojonej w drobną kostkę gorzkiej czekolady

1. Mleko mieszasz z wiórkami (możesz mleko wcześniej podgrzać, wtedy łatwiej się miesza), żurawiną i czekoladą. 

2. Układasz kopiaste łyżki masy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Łyżką delikatnie naciskasz na ciastka, żeby je troszkę spłaszczyć. Zachowaj odstępy, żeby się nie posklejały podczas pieczenia. 


3. Pieczesz w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni ok. 10 minut, aż się zarumienią. 



Ciastka są pachnące, bardzo kokosowe i słodkie. Jeżeli jednak nie jesteś wielkim łasuchem to możesz zrobić z połowy składników (po dłuższym okresie przechowywania twardnieją i mogą służyć już tylko do samoobrony).

14 grudnia 2012

Przepisy pod choinkę?

Dziś znowu utknęłam w empiku. Stałam w dziale kuchnia, przeglądając książki, dopóki nie zaczęłam mdleć z głodu. Wszystko przez Nigellę i jej włoskie inspiracje. Nic na to nie poradzę, że makaron do mnie przemawia (głównie szeptem: "zjedz mnie, jestem boski" i takie tam sprośne inne...). 

Pomyślałam, że dla niektórych książka kucharska to fajny pomysł na prezent pod choinkę. Takie bajki dla dorosłych, od samego patrzenia na zdjęcia można się rozmarzyć. Dodatkowo jak książka jest napisana przez kogoś interesującego, zawiera opowiastki i anegdoty, to nie jest już tylko zwykłym podręcznikiem do gotowania. Piszą wszyscy, od aktorek (Gwyneth Paltrow i jej "Córeczka tatusia") po muzyków (Paul McCartney i jego "Bezmięsne poniedziałki"). 

Chciałam porządnie przejrzeć nowości, więc skupiłam się na trzech:


Jamie Oliver "Kulinarne wyprawy Jamiego"


źródło: www.empik.com
Bardziej pamiętnik kulinarny. Taka przygodowa książka kucharska. Anegdotki, fajne zdjęcia (nie tylko potraw) przeniosą Cię do Hiszpanii, Szwecji, Grecji, Włoch czy Francji... Gdzie Jamie znalazł inspiracje do książki. Dla mnie rewelacja. Zwłaszcza, że w sklepach coraz częściej można dostać składniki występujące w potrawach z całego świata. Wertując książkę można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, a później spróbować przyrządzić marokańską kolację w domu.














Nigella Lawson "Nigellissima"


źródło: www.empik.com
Jak sam podtytuł wskazuje, Nigella dzieli się z nami swoimi włoskimi inspiracjami. Poprzednim pozycjom ponętnej pani domu można było zarzucić, że nadają się bardziej do laboratorium małego chemika niż do kuchni, ale tym razem jest zupełnie inaczej. Pasty, desery i cała masa innych smakowitości, wszystko na sposób włoski, czyli bez udziwnień, pysznie. O ile Jamie zabrał nas w dalszą podróż, z Nigellą chce się pozostać we Włoszech. Jestem na tak!














Marta Grycan "Kuchnia Haute Couture"


źródło: www.empik.com
Nie mam pojęcia skąd ten tytuł. O ile Haute Couture kojarzy się z czymś wyjątkowym, unikatowym to przepisy proponowane przez autorkę są bardzo... zwykłe. Niczym nie zaskakują, nie ma tu jakiś odważnych połączeń. Takie codzienne obiady. Bardziej prêt-à-porter. Myślę, że to tradycyjna książka kucharska dla mam, które szukają pomysłu na obiad dla rodziny (kochającej desery:)














Jeżeli ktoś zastanawia się nad zakupem książki Basi Ritz, pisałam o niej tutaj.

Uważajcie tylko w sklepach, żeby Was nie startował oszalały tłum. Gorączka zakupów przedświątecznych to to czego tygryski nie lubią najbardziej. Zazdroszczę tym, którzy mają je za sobą. Innym życzę, żeby jakoś przetrwali ten weekend. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Macie już pomysły na prezenty?

12 grudnia 2012

Tarta z kozim serem, suszonymi pomidorami...

Kto nie lubi tarty? Dzisiaj nie miałam za bardzo czasu żeby poszaleć, więc wybrałam opcję  z ciastem francuskim ze sklepu. Nie jest taki diabeł straszny:) zwłaszcza kiedy się śpieszymy. 



Składniki:

  • ciasto francuskie 
  • ser kozi twarogowy (ok. 150g)
  • garść suszonych pomidorów
  • garść czarnych oliwek
  • 3 małe/2 duże cebule czerwone
  • śmietana 18% (ok. 400g)
  • 3 jajka
  • pieprz, sól

1. Naczynie trzeba wysmarować oliwą i wyłożyć ciastem. Nakłuwać widelcem ciasto w kilku miejscach. Piec ciasto, aż zacznie nabierać złotego koloru (kilka minut, ok. 8) w temperaturze 200 stopni.


2. Cebulę pokroić w piórka i zeszklić na łyżce oliwy.

3. Na podpieczone ciasto wyłożyć cebulę, pomidory i oliwki.


4. Zalać wszystko śmietaną wymieszaną z jajkami, solą i dużą ilością świeżo zmielonego pieprzu. 

5. Na koniec wyłożyć kawałki sera. 


Piec ok. 30 minut w temperaturze 190 stopni. 

bon appétit!

10 grudnia 2012

Migdałowo - karmeLove płatki

Takie śmieszne ciasteczka. Jak wszystko u mnie, robi się je bardzo łatwo. Jeżeli ktoś bardzo chce przygotować małe łakocie przed świętami, a nie ma serca do ucierania, zagniatania, to bardzo spodoba mu się ten pomysł.



Składniki:

  • 2/3 szklanki zmielonych migdałów
  • 1/2 szklanki masła
  • 1/2 szklanki brązowego cukru
  • 1/3 szklanki mąki
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • 1/4 łyżeczki soli
do brzeżków:
  • kilka kostek czekolady gorzkiej
  • szczypta cynamonu

1. Piekarnik nagrzać do 190 stopni. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. 

2. Zmielone migdały trzeba prażyć na suchej patelni, aż się zarumienią i zaczną pachnieć (nie przypalić!)

3. W rondelku połączyć masło, cukier, mąkę i śmietanę oraz sól.

4. Jak masło się stopi i reszta składników połączy - dodać migdały. Mieszać, aż masa zacznie delikatnie wrzeć.


5. Zdjąć rondelek z palnika. Układać kopiaste łyżki masy na blachę. Należy wykładać masę zachowując odstępy kilkunastu centymetrów.

6. Piec ok. 8 minut, aż brzegi delikatnie się zarumienią.


7. Jak ostygną, wyłożyć ciasteczka na papierowy ręcznik, poczekać, aż wyschną. 

Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej i dodać szczyptę cynamonu. Kąpiel wodna oznacza tyle, że miskę z rozdrobnioną czekoladą ustawiamy nad gorącą wodą. Najlepiej, żeby dno miski nie dotykało gotującej się wody.

Kiedy ciasteczka zesztywnieją, brzegi moczymy w czekoladzie i zostawiamy do zastygnięcia.
Taaa daa!


7 grudnia 2012

Makaron z wędzonym łososiem i koperkiem

Kiedy wydaje mi się, że brak jest czasu na przygotowanie obiadu, z lodówki uśmiecha się do mnie łosoś...
Makaron z wędzonym łososiem i koperkiem to danie bardzo proste, a całkowity czas przygotowania to ok. 10 minut. 


Składniki na 4 porcje:
  • ok. 100g wędzonego łososia 
  • ok. 400g śmietany 18%
  • pół pęczka koperku
  • jajko
  • makaron


Jeżeli zależy Ci na czasie, wstaw wodę na makaron i w trakcie gotowania makaronu możesz przygotować sos. Zawsze zapominam posolić wodę:) Powinna smakować jak woda morska.

1. Trzeba oddzielić żółtko od białka. Śmietanę wymieszać z żółtkiem.


2. Łososia pokroić na mniejsze kawałki (niezbyt drobne - rozpadną się trochę).

3. W rondelku połączyć łososia ze śmietaną z żółtkiem i zagotować mieszając, żeby tylko "bulknęło".

4. Dodać posiekany koperek do sosu i wymieszać.

5. Tak przygotowany sos połączyć z makaronem ugotowanym al dente.

Lepiej nie dodawać soli do sosu. Łosoś sam w sobie jest słony. Podawać ze świeżo zmielonym pieprzem.

Mi przygotowanie sosu zajęło 4 minuty... Zaoszczędziłam trochę czasu na miłość :) Udanego weekendu!



5 grudnia 2012

Krem ze szpinaku z gruszką i serem

Krem można zrobić praktycznie z każdego warzywa. Dziś aksamitna zupa ze szpinaku. Moja ma głęboki zielony kolor i bardzo charakterystyczny smak. Szpinak nigdy nie kojarzył mi się z czymś paskudnym, ale jeżeli od dzieciństwa go nie lubisz, może ta zupa pomoże Ci to zmienić:)



Składniki:

  • szpinak ok. 900g 
  • marchew
  • korzeń pietruszki
  • seler korzeniowy
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • liść laurowy
  • łyżka masła
  • gałka muszkatołowa
  • pieprz, sól
dodatkowo jako "wkładka" do zupy:
  • gruszka pokrojona w plastry 
  • ser pleśniowy typu blue

Sposób w jaki, ją przygotowuję jest bardzo prosty. 

1. Gotuję wywar z oczyszczonych warzyw: marchwi, pietruszki i selera, dorzucam liść laurowy (na ok. 1 litr wody).

2. Szpinak (jeżeli użyłeś mrożonego, to wcześniej trzeba go rozmrozić) duszę na maśle z posiekanym czosnkiem. 

3. Pokrojoną w kostkę cebulę trzeba zeszklić na maśle.

4. Kiedy warzywa się ugotują wyjmuję z wywaru marchew (żeby kolor zupy był ładniejszy) i liść laurowy. Resztę wywaru dodaję do szpinaku, pietruszki, kawałka selera i cebuli, które razem miksuję na jednolity krem.

5. Doprawiam solą, pieprzem i szczyptą gałki muszkatołowej.

Podaję z plastrami gruszki i kawałkami sera. Smacznego!




2 grudnia 2012

Spotkanie z Basią Ritz

Wczoraj w jednym z warszawskich empików odbyło się spotkanie z pierwszym polskim MasterChef'em - Basią Ritz. Podpisywała swoją książkę kucharską, mówiła o tym jak książka powstawała, jak wspomina program i odpowiadała na pytania. Zaprosiła też pozostałych uczestników programu i niektórym udało się dotrzeć na spotkanie. Zapytałam ich o najbliższe plany, co dał im program MasterChef. Wszyscy mają ciekawe propozycje. Pojawią się nowe programy, książki, blogi (niecierpliwie czekam na bloga Agnieszki, na którym między innymi przybliży nam kuchnię włoską). Nie chcę zdradzać wszystkiego, pewnie niedługo się o tym przekonamy.


Basia jest bardzo ciepłą, uśmiechniętą osobą. Ma w sobie coś takiego co przyciąga ludzi. Widać, że uczestnicy programu zaprzyjaźnili się ze sobą. Wszyscy są bardzo sympatyczni. Na spotkaniu też panowała bardzo przyjemna atmosfera. 


Książka kucharska z przepisami Basi powstawała w zastraszającym tempie. Efekt końcowy jest jednak udany. Znajdują się w niej nie tylko przepisy na dania głównie, zupy, przystawki i desery (i mój ulubiony suflet czekoladowy!!), ale wiele uwag na temat kuchni. Na sam widok zdjęć można dostać ślinotoku. 



Książka mi się na pewno przyda. Wszystko co dobre oczywiście też ;)  


źródło: www.empik.com



1 grudnia 2012

30 dni minęło jak jeden dzień...

Dziś mija miesiąc od pierwszego wpisu na moim blogu, więc jeżeli chodzi o blogowanie to dopiero zacznę raczkować...

Nie przypuszczałam, że prowadzenie bloga to taka przyjemność. Od początku mam bardzo dużo wyświetleń (i o dziwo nie wyklikała ich moja mama:) Cieszę się, że zaglądacie do mnie i mam nadzieję, że sprawiam Wam czasami przyjemność. Wasze komentarze i maile dają mi dużo pozytywnej energii.


Z tego całego blogowania to najmniej zadowolony jest mój kot i narzeczony, ponieważ poświęcam im trochę mniej czasu. Facet to przynajmniej ma regularnie łakocie, które piekę z tak wielkim entuzjazmem. Kot jest natomiast w fatalnej sytuacji (zaczął mi nawet podgryzać stopy pod stołem, żebym tyle nie siedziała przy komputerze).

przedstawiam Wam Lolę - mojego małego wredniaczka

Dzisiaj byłam na spotkaniu z Basią Ritz (pierwszym polskim MasterChef'em - krótka relacja tutaj), na którym podpisywała swoją, jeszcze ciepłą, książkę i mam kilka refleksji. Uczestnicy tego programu to ludzie pełni pasji, uwielbiają gotować i chcą z tego uczynić swój zawód. Niektórzy z nas wykonują pracę, która nie daje satysfakcji, marzą by robić coś innego i pocieszają się tym, że mogą swoje pasje realizować po godzinach. Przeważnie jednak po godzinach czują się jak koń po westernie i na pasje brakuje już czasu...

Jak mawiał pewien uczony, trzeba sobie odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie. Co lubisz w życiu robić? A potem zacznij to robić.

Ja lubię gotować, bawić ludzi. Mam tyle pomysłów, że nie mieszczą mi się w głowie. Tymczasem zamiast pisać akty notarialne, pichcę, kombinuję i piszę o tym na blogu :)
W czerwcu skończyłam aplikację notarialną i zastanawiam się co zrobić, żeby prawo było moim hobby:) Na marginesie, jeżeli macie jakieś nurtujące problemy prawne, możecie śmiało pisać do mnie, jeżeli będę w stanie Wam pomóc, to obiecuję, pomogę.


Ty co najbardziej lubisz robić? Do jutra! :)