Coś co wczoraj było normą, jutro może być naganne. Niedawno dowiedziałam się z (opiniotwórczej) telewizji śniadaniowej, której gościem był pewien człowiek rasy czarnej, w języku polskim zwany także MURZYNEM, że to ostatnie słowo, używane na określenie człowieka tej rasy, jest niewłaściwe. Ba, obraźliwe wręcz. Jak się okazało przyszedł do telewizji właśnie po to, aby wyrazić swoje ubolewanie nad tym, że Polacy (nie gęsi) posługując się swoim ojczystym językiem strasznie go poniżają.
Ponoć jest taki trend teraz i poprawność polityczna nakazuje nie używać słowa "murzyn". Usuń więc z pamięci wierszyk o sympatycznym Bambo i uświadom swojej babci i dziadkowi, że od dziś mówimy tylko i wyłącznie CZARNOSKÓRY czy też AFROPOLAK, co najbardziej przypadło do gustu naszemu bohaterowi. Problem wynika pewnie stąd, że polski wyraz "murzyn" tłumaczy się na język angielski jako "nigger", co z kolei jest powszechnie uznawane za obraźliwe.
Trochę zdumiona całym zamieszaniem zrobiłam więc mały research i dowiedziałam się, że m.in. językoznawca profesor Jerzy Bralczyk uważa, iż nie należy usuwać z języka tradycyjnych słów na określenie rasy czy narodowości. Trochę odetchnęłam. Nie życzę sobie by ktoś mi wmawiał, że jestem rasistką - to politycznie niepoprawne.
Czy jutro nagle okaże się, że "blondynka" to słowo obraźliwe i należy używać jedynie wyrażenia "jasnowłosa", ponieważ powstała cała seria dowcipów o abstrakcyjnej, mało rozgarniętej blondynce? Tak na marginesie, mam sporo jasnowłosych koleżanek, które zaśmiewają się z żartów o blondynkach... ale czy jutro zacznie im się wpajać, że nie są blondynkami, a ktoś kto je tak nazywa zachowuje się niestosownie?
Jeżeli poprawność polityczna polega na unikaniu stosowania obraźliwych słów, zwrotów i zastępowaniu ich wyrażeniami bardziej neutralnymi, to ja bym chciała żeby te zwroty obraźliwe były jakoś bardziej oczywiste. Byłoby mi bardzo przykro jeżeliby się nagle okazało, że kogoś, kiedyś niechcący obraziłam. Poza tym, jeżeli ktoś chce wbić drugiemu szpilę, to może to zrobić nawet najpiękniejszymi słowami.
Ponoć jest taki trend teraz i poprawność polityczna nakazuje nie używać słowa "murzyn". Usuń więc z pamięci wierszyk o sympatycznym Bambo i uświadom swojej babci i dziadkowi, że od dziś mówimy tylko i wyłącznie CZARNOSKÓRY czy też AFROPOLAK, co najbardziej przypadło do gustu naszemu bohaterowi. Problem wynika pewnie stąd, że polski wyraz "murzyn" tłumaczy się na język angielski jako "nigger", co z kolei jest powszechnie uznawane za obraźliwe.
Trochę zdumiona całym zamieszaniem zrobiłam więc mały research i dowiedziałam się, że m.in. językoznawca profesor Jerzy Bralczyk uważa, iż nie należy usuwać z języka tradycyjnych słów na określenie rasy czy narodowości. Trochę odetchnęłam. Nie życzę sobie by ktoś mi wmawiał, że jestem rasistką - to politycznie niepoprawne.
Czy jutro nagle okaże się, że "blondynka" to słowo obraźliwe i należy używać jedynie wyrażenia "jasnowłosa", ponieważ powstała cała seria dowcipów o abstrakcyjnej, mało rozgarniętej blondynce? Tak na marginesie, mam sporo jasnowłosych koleżanek, które zaśmiewają się z żartów o blondynkach... ale czy jutro zacznie im się wpajać, że nie są blondynkami, a ktoś kto je tak nazywa zachowuje się niestosownie?
Jeżeli poprawność polityczna polega na unikaniu stosowania obraźliwych słów, zwrotów i zastępowaniu ich wyrażeniami bardziej neutralnymi, to ja bym chciała żeby te zwroty obraźliwe były jakoś bardziej oczywiste. Byłoby mi bardzo przykro jeżeliby się nagle okazało, że kogoś, kiedyś niechcący obraziłam. Poza tym, jeżeli ktoś chce wbić drugiemu szpilę, to może to zrobić nawet najpiękniejszymi słowami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Bardzo lubię je czytać! ♥