Poniżej mój ulubiony przepis na cannelloni. Przepis jest prosty, danie pyszne. W związku z tym, że powróciła zima, powróciła też ochota na bardziej kaloryczne, mięsne posiłki. Czy nie? Mi tam ślinka znowu cieknie, a swoją porcję już dawno spałaszowałam. Facet też musi mieć coś od życia, a nie tylko czekoladki i czekoladki:)
Polecammm.
Składniki:
- 0,5 kg zmielonego mięsa (wykorzystałam wołowinę)
- 2-3 marchewki
- 1 duża lub 2 małe cebule
- 500g (dwie szklanki) przecieru pomidorowego w kartonie
- 3/4 szklanki bulionu (użyłam warzywnego)
- pieprz, sól
- gałka muszkatołowa
- oliwa lub olej
- makaron cannelloni ok. 20 rurek
- parmezan do posypania
sos beszamelowy:
- 1 litr mleka
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mąki
- pieprz, sól
- szczypta gałki muszkatołowej
1. Cebulę posiekać i zeszklić na łyżce oliwy. Zdjąć z patelni.
2. Marchewki obrać i zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Podsmażyć na łyżce oliwy. Zdjąć z patelni.
3. Mięso podsmażyć, następnie dodać cebulę i marchewkę. Podlać wszystko bulionem, dodać przecier i wymieszać.
4. Przyprawić pieprzem, solą i gałką do smaku, dusić kilka minut, aż sos odparuje by stać się nadzieniem.
5. Makaronowe rurki nadziewać farszem i układać w żaroodpornym naczyniu - jedna warstwa, nie piętrowo. Faszerowanie to najgorsza część całej zabawy ale co nas nie zabije... Poza tym nasz trud będzie wynagrodzony.
By przygotować sos trzeba rozpuścić masło w rondelku, dodać do niego mąkę i mieszać, żeby nie było grudek, dodać mleko i wymieszać. Przyprawić solą pieprzem i szczyptą gałki muszkatołowej. Gotować chwilę, aż zgęstnieje.
6. Wlać do cannelloni sos beszamelowy, posypać parmezanem.
Zapiekać w temperaturze 180 stopni ok. 30 minut.
to co nie zmieściło się w dużym naczyniu zapiekłam w dwóch małych, lepiej wcześniej zorganizować sobie naczynia, nie układać piętrowo
Bon appetit!
PS
Wybiera się ktoś na Food Blogger Fest?
pyszne dzieło sztuki :) mniaaam
OdpowiedzUsuńpyszne, uwielbiam canelloni zalicza sie do moich "comfort food" :) najgorsze boje zawsze staczam z piekarnikiem i makaronem - nigdy nie chce sie dopiec :D
OdpowiedzUsuńWidzę poszalałaś i zrobiłaś porcję dla mniejszego stadka :) Pojadłabym! Zwłaszcza, że dziś na obiad jadłam jajecznicę...No cóż?!?
OdpowiedzUsuńOdnośnie Warszawy, to niestety nie mogę tego dnia...a szkoda! Nawet nie mówisz, że jedziesz, bo wszystkie osoby, które chciałabym poznać, tam będą...Buuuu!
To nie mówię:) nie płakaj, tylko przyjeżdżaj:D
Usuńale pięknie ci wyszło! aż ślinka mi naleciała..:)
OdpowiedzUsuńJak ja robię to mi takie ładne nie wychodzi..:)
bardzo lubię cannelloni w każdej postaci:) Twoje wygląda apetycznie:)
OdpowiedzUsuńMniam! Takich jeszcze nie robiłam, muszę spróbować. A dlaczego piętrowo nie układać? Bo jak robię (ze szpinakiem i fetą) to układam, i jest ok...
OdpowiedzUsuńZe szpinakiem i fetą też są ekstra:) Nie układać piętrowo, żeby mi tu nie zgłaszać reklamacji, że z rurek zrobiły się skarpetki i nie chcą ładnie wyglądać na talerzu:))) a w tajemnicy Ci powiem, że też czasami układam piętrowo;)
UsuńAaaaaa..., tera paniatna ;) Dzięki!
Usuńhmmmm, jakoś faktycznie mam zwiększony apetyt przez tą parszywą pogodę!
OdpowiedzUsuńCannelloni są wspaniałe, bo oprócz pysznego smaku jeszcze prezentują się atrakcyjnie. A na Twoich zdjęciach jeszcze lepiej niż atrakcyjnie :)
Pozdrawiam,
Monika
Narobiłaś mi ochoty... Pamiętam te rurki z dzieciństwa, leżały dobrych parę lat w szafce i nikt nic z nich nie zrobił, były otwarte więc kiedyś takie danie musiałem jeść, niestety smaku już nie pamiętam. Niemniej jednak po składnikach domniemam, że smakuje to danie jak Lasagne. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyznam dawno nie robiła i nabrałam apetytu patrząc na zdjęcia ;) Pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńRaczej zawsze robię lasagne, chyba łatwiej;-) Z kolei cannelloni ładniej się prezentuje:-)
OdpowiedzUsuńpysznie!
OdpowiedzUsuńoj dawno nie jadłam, a bardzo lubię:) Twoje wygląda obłędnie:)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie robiłam cannelloni osobiście, ale bardzo je lubię! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapiekanki wszelkiej maści! Moje ulubione danie :) Smaka mi strasznego narobiłaś!
OdpowiedzUsuńCannelloni wygląda przepysznie, uwielbiam takie zapiekane dania zwłasza zimą choć u mnie od kilku dni wiosennie:-)
OdpowiedzUsuńDo Warszawki mi tak daleko jak do księzyca(((, a bardzo chciałabym tam być(((. Może innym razem los bardziej będzie mi sprzyjał:-)
bardzo smaczeni to wygląda :)
OdpowiedzUsuńWygląda doskonale. Mi od rana chodzi po głowie cannelloni, zastanawiam się czym go nadziać :) Świetny pomysł!!!
OdpowiedzUsuńCudownie podane, musiało być pyszne :)
OdpowiedzUsuńpyszne takie cannelloni :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie zapiekanki
OdpowiedzUsuń