Wiosna. Kto znowu się zakochał, a kogo irytują małolaty śliniące się na przystankach i sepleniące dojrzałe kobiety, które do swoich wybranków zwracają się jak do noworodków...?
Uśmiecham się ale ostatnio kiedy Amor załadował mi między oczy swą magiczną strzałę przepadłam jak ciotka w Czechach. Jeszcze nie wróciłam. Dopóki jesz zupę widelcem, a telefon po rozmowie z NIM odkładasz do lodówki, ok, ale jak do demakijażu używasz zmywacza do paznokci, znaczy, że czas spojrzeć prawdzie w oczy - jesteś na straconej pozycji. Tak myślałam przez wiele lat, że to nierówna walka, że ten kto pierwszy wyświetli się ze swoimi uczuciami i powie słowo na K nie będzie dyktował warunków, tylko zostanie emocjonalnym zakładnikiem.
Pewnie często tak jest, zwłaszcza kiedy przyjdzie szara jesień, opadną klapki i okazuje się, że to co uważalismy za połówkę jabłka jest jakąś śliwką robaczywką. Takiej śliwki, która ma zamiar puścić Cię kantem nie należy zatrzymywać ani marchewką ani kijem. Należy ją szybko pożegnać i w żadnym wypadku nie wylewać krokodylich łez, wtedy można wiele przegapić. Pozostając przy porównaniach kulinarnych, kiedy już się trafi nasze jabłko (nie ma siły, musi się trafić, zwykle spada z nieba w najmniej oczekiwanym momencie) może być trochę poobijane, nadgryzione nawet, a klapki jakoś nie opadają znaczy, że czeka nas ciężka misja - wspólne życie.
Może to mało romantyczne ale uważam, że dobry związek to codzienna praca nad nim i codzienne podejmowanie tej samej decyzji - chcę być z tobą. Nie chodzi o to, żeby ciągle atakować takiego biedaka marchewką, znam przypadki, kiedy zagłaskano kota na śmierć. Mówi się, że faceci kochają zołzy jednak wizja baby z kijem dzień w dzień nie napawa entuzjazmem chyba nawet sadomasochisty. Nie znam sposobu na udany związek do grobowej deski. Poniżej, w ramach akcji*, kilka moich haseł.
Atrakcyjność. Nie chodzi o to, żeby do łóżka kłaść się z twarzą świecącą jak księżyc w pełni (od kremu z koziego mleka) i papilotach, zainteresowanie może nagle spaść jak poparcie dla PO po aferze taśmowej.
Kompromis. To słowo poznałam stosunkowo niedawno. Trzeba nauczyć się jak zrobić tak, żeby było po mojemu ale żeby on myślał, że jest tak jak on chce. Trudna sprawa ten kompromis.
Małe przyjemności. On takimi maślanymi oczami patrzy na tort bezowy... Przyjemnie jest dawać coś od siebie, a jak przyjemnie jest brać.
Poczucie humoru. I już.
Prosty przekaz. Faceci nie za bardzo lubią te gierki, kiedy na pytanie "co jest?" odpowiadasz NIC, które dopiero po jakimś czasie okazuje się być czymś więcej niż tylko trzyliterowym wyrazem wysyczanym przez zęby. On się nie domyśli.
Przyjaźń. Nikogo nie namawiam, żeby facet stał się najlepszą przyjaciółką, to bywa niehigieniczne ale jak go nie lubisz to nie pomoże nawet to, że go kochasz.
Rutyna. Ta, która zabija wszelkie namiętności i ta która daje poczucie bezpieczeństwa. Pierwsza zabójcza, druga niezbędna. Sposób na nią - spontaniczność, choćby to miało oznaczać totalne szaleństwo typu dziś zamiast żelaznej jajecznicy jajko w koszulce... nocnej najlepiej.
Teściowa. Odpowiednio daleko. Maminisyństwo może zniszczyć najlepszą relację. Matka jest tylko jedna i wszelkie próby niańczenia faceta skończą się źle.
Własna przestrzeń. Jeżeli serialuję to samotnie.
Wolność. Słowa i sumienia. Mocno skorelowana z Zaufaniem.
Wspólne pasje. Jeżeli nie ma rzeczy, które możecie robić razem to nie licz, że coś będziecie razem robić.
Zrzędzenie. Zwane też gderaniem. Kij w klasycznej postaci. Czyli jak wesoła dziewczyna, z którą się ożeniłem zamieniła się w Babę Jagę. Dotrzymaj przysięgi małżeńskiej i zostań bohaterem w swoim domu... :)
*Wspólnie z Andźką z bloga Cuda i cudeńka i Gosią z bloga Delimamma ZAPRASZAMY do wspólnej zabawy. Próbujemy razem odpowiedzieć na pytanie - jak zatrzymać motyle?
Zasady są proste:
3. Zamieść link do swojego posta w komentarzu pod moim wpisem lub na facebook'u.
Jeżeli nie jesteś blogerem, możesz napisać swój sposób w komentarzu. Zapraszam.
Uśmiecham się ale ostatnio kiedy Amor załadował mi między oczy swą magiczną strzałę przepadłam jak ciotka w Czechach. Jeszcze nie wróciłam. Dopóki jesz zupę widelcem, a telefon po rozmowie z NIM odkładasz do lodówki, ok, ale jak do demakijażu używasz zmywacza do paznokci, znaczy, że czas spojrzeć prawdzie w oczy - jesteś na straconej pozycji. Tak myślałam przez wiele lat, że to nierówna walka, że ten kto pierwszy wyświetli się ze swoimi uczuciami i powie słowo na K nie będzie dyktował warunków, tylko zostanie emocjonalnym zakładnikiem.
Pewnie często tak jest, zwłaszcza kiedy przyjdzie szara jesień, opadną klapki i okazuje się, że to co uważalismy za połówkę jabłka jest jakąś śliwką robaczywką. Takiej śliwki, która ma zamiar puścić Cię kantem nie należy zatrzymywać ani marchewką ani kijem. Należy ją szybko pożegnać i w żadnym wypadku nie wylewać krokodylich łez, wtedy można wiele przegapić. Pozostając przy porównaniach kulinarnych, kiedy już się trafi nasze jabłko (nie ma siły, musi się trafić, zwykle spada z nieba w najmniej oczekiwanym momencie) może być trochę poobijane, nadgryzione nawet, a klapki jakoś nie opadają znaczy, że czeka nas ciężka misja - wspólne życie.
Może to mało romantyczne ale uważam, że dobry związek to codzienna praca nad nim i codzienne podejmowanie tej samej decyzji - chcę być z tobą. Nie chodzi o to, żeby ciągle atakować takiego biedaka marchewką, znam przypadki, kiedy zagłaskano kota na śmierć. Mówi się, że faceci kochają zołzy jednak wizja baby z kijem dzień w dzień nie napawa entuzjazmem chyba nawet sadomasochisty. Nie znam sposobu na udany związek do grobowej deski. Poniżej, w ramach akcji*, kilka moich haseł.
Atrakcyjność. Nie chodzi o to, żeby do łóżka kłaść się z twarzą świecącą jak księżyc w pełni (od kremu z koziego mleka) i papilotach, zainteresowanie może nagle spaść jak poparcie dla PO po aferze taśmowej.
Kompromis. To słowo poznałam stosunkowo niedawno. Trzeba nauczyć się jak zrobić tak, żeby było po mojemu ale żeby on myślał, że jest tak jak on chce. Trudna sprawa ten kompromis.
Małe przyjemności. On takimi maślanymi oczami patrzy na tort bezowy... Przyjemnie jest dawać coś od siebie, a jak przyjemnie jest brać.
Poczucie humoru. I już.
Prosty przekaz. Faceci nie za bardzo lubią te gierki, kiedy na pytanie "co jest?" odpowiadasz NIC, które dopiero po jakimś czasie okazuje się być czymś więcej niż tylko trzyliterowym wyrazem wysyczanym przez zęby. On się nie domyśli.
Przyjaźń. Nikogo nie namawiam, żeby facet stał się najlepszą przyjaciółką, to bywa niehigieniczne ale jak go nie lubisz to nie pomoże nawet to, że go kochasz.
Rutyna. Ta, która zabija wszelkie namiętności i ta która daje poczucie bezpieczeństwa. Pierwsza zabójcza, druga niezbędna. Sposób na nią - spontaniczność, choćby to miało oznaczać totalne szaleństwo typu dziś zamiast żelaznej jajecznicy jajko w koszulce... nocnej najlepiej.
Teściowa. Odpowiednio daleko. Maminisyństwo może zniszczyć najlepszą relację. Matka jest tylko jedna i wszelkie próby niańczenia faceta skończą się źle.
Własna przestrzeń. Jeżeli serialuję to samotnie.
Wolność. Słowa i sumienia. Mocno skorelowana z Zaufaniem.
Wspólne pasje. Jeżeli nie ma rzeczy, które możecie robić razem to nie licz, że coś będziecie razem robić.
Zrzędzenie. Zwane też gderaniem. Kij w klasycznej postaci. Czyli jak wesoła dziewczyna, z którą się ożeniłem zamieniła się w Babę Jagę. Dotrzymaj przysięgi małżeńskiej i zostań bohaterem w swoim domu... :)
źródło: demotywatory.pl
*Wspólnie z Andźką z bloga Cuda i cudeńka i Gosią z bloga Delimamma ZAPRASZAMY do wspólnej zabawy. Próbujemy razem odpowiedzieć na pytanie - jak zatrzymać motyle?
Zasady są proste:
1. Opublikuj post ze swoim sposobem czyli odpowiedź na pytanie "marchewką czy kijem?"
(Pełna dowolność. Może to być przepis na "przez żołądek do serca" lub magiczny trik. Sky is the limit)
(Pełna dowolność. Może to być przepis na "przez żołądek do serca" lub magiczny trik. Sky is the limit)
2. Zamieść zdjęcie do akcji w swoim poście.
Jeżeli nie jesteś blogerem, możesz napisać swój sposób w komentarzu. Zapraszam.
wiele prawdy w tym co napisałaś, poczucie humoru A. do dziś mnie zaskakuje, to jedna z tych rzeczy, która od samego początku mnie uwiodła:P Zagłaśkać nie można, z rutyną trzeba walczyć a małe przyjemności zawsze cieszą:) wszystko w umiarze:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta akcja, a także Twoje odpowiedzi. Myślimy całkiem podobnie - wspólne pasje są niezwykle ważne. Nic tak nie cieszy, jak dzielenie się fascynacjami z drugą połówką. Prosty przekaz? Zdecydowanie. Będę w tym momencie niesolidarna, skrytykuję też siebie, ale według mnie zbyt często, drogie panie, kręcimy, motamy, nie mówimy wprost, o co chodzi...
OdpowiedzUsuńcieszę się, źe Ci się podoba, zapraszam do zabawy!:)
UsuńJajko w koszulce mówisz :)
OdpowiedzUsuńTo mi brakuje jeszcze tylko 41 :) Pozdrawiam
pesteczka jak wyszły Twoje zapiekane warzywka i czy smakowały?
OdpowiedzUsuńWszystko przygotowałam ale warzywa wylądowały na grillu... przegłosowali mnie:)
UsuńŚwietny tekst i święte słowa!
OdpowiedzUsuńKluczem do sukcesu jest przytoczona przez Ciebie historia o staruszkach. Udany związek to nieustanna walka i praca u podstaw.....
Pestka, Pesteczka, Justyna :) Jesteś niesamowita, czyta i czytam i nawet gdybym była jakimś wrednym belfrem to nie miałabym się do czego przyczepić ;) To wszystko co piszesz to prawda, prawda i jeszcze raz prawda :) Faceci uwielbiają zołze czy też diablice, ale w łóżku bo poza łóżkiem mamy być ciepłymi i wrażliwymi kobietami, z czym się generalnie zgadzam ;) muszę sobie twojego posta wydrukować i powiesić na lodówce żeby pamiętać o: spontaniczności, o tym żeby nie owijać w bawełnę i nie liczyć na zdolności Artura do czytania w myślach, teściowej nie mam, papilotów nie używam a wszystko inne gra i buczy!!
OdpowiedzUsuńPięknie... ściskam cieplutko!!
Fajny pomysł:-), podoba mi się:-), może nawet skuszę się na publikację swojego sposobu na "chłopa":-) i na 8 lat udanego związku:-)bo czy całe życie będzie udany tego nie wiem, mogę tylko mieć nadzieję:-)
OdpowiedzUsuńOlimpia :) skuś się i publikuj!! Każdy sposób jest dobry a dobry sposób wart jest publikacji i powielania :)
UsuńSkuś się! skuś! Koniecznie! :)
UsuńOj tak tak! Napisz
UsuńDawno się tak nie uśmiałam... :P Sama prawda.
OdpowiedzUsuńPolecam wszystkim zakochać się na jesieni, ja tak trwam już dłuuuugo :)
Pesteczko, sto procent cukru w cukrze w Twoim poście :)
OdpowiedzUsuńDołączyłabym do akcji, ale niestety, nawet po 10 latach pożycia nie ustaliłam ani kija, ani marchewki.
Patyska to napisz właśnie o tym, że czasami ani kij ani marchewka nie jest skonkretyzowana a mimo to lata pożycia płyną :))
UsuńNikt nit ustalił, dołączaj! :) Patyska!!
UsuńBardzo fajna i konkretna zabawa-łańcuszek :) super wyszedł post i zgadzam się z nim w 100% :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej rozwalił mnie kompromis heheheh jest dokładnie tak jak piszesz ;)
dasz się wciągnąć? napisz może w kontekście ślubu coś:)
UsuńWytłumacz mi tylko, o co dokładnie chodzI?Przeczytałam już 3 posty z tego łańcuszka i nie rozumiem bo każdy jest zupełnie inny! Hehehe piszemy o wiosennej miłość i ustosunkowujemy się do marchewki i kija??? Muszę sprawę wytłumaczyć bardzo prosto Panu Narzeczonemu jesli mamy pisać :)
UsuńW sumie fajnie byłoby napisać jaki jest mój sposób na faceta a ja z chęcią poznałabym sposób na kobitkę Pana Narzeczonego :D hehe
UsuńZagaiłyśmy o wiosnę, bo wtedy przeważnie ludzie się zakochują, ale główna myśl akcji jest taka, żeby każdy odpowiedział jaki ma pomysł na to, żeby taka znajomość nie była kojelnym przelotnym romansem tylko związkiem na życie. Każdy post w ramach akcji jest inny, bo nie ma żadnych dodatkowych zasad. Niektórzy w ramach "przez żołądek do serca" publikowali przepisy - typowa marchewka, ja tym razem pokusiłam się o małe przemyślenia. Każdy czerpie ze swojego doświadczenia także zapraszam do naszego freestyle'u :)
UsuńPodpisuję się pod tym co napisałaś ! Związek jest jak kwiat, jak o niego nie dbasz to zwiędnie.
OdpowiedzUsuńJa jestem mężatką od 9 lat, razem jesteśmy od 11. Mój mąż to mój przyjaciel, tak , mogę to powiedzieć z pełną świadomością! Lubimy spędzać razem czas, śmiejemy się w tych samych momentach, często rozumiemy bez słów. Nie potrzebujemy towarzystwa osób trzecich aby było fajnie. Mamy 2 dzieci ale czasem wyjeżdzamy gdzieś we dwoje aby pobyć sam na sam i nacieszyć się tylko sobą. Lubimy te momenty.
Ale też potrzebowaliśmy czasu aby się w pełni się zrozumieć i "dotrzeć". Każde musi mieć trochę swojej przestrzeni którą drugie szanuje. Kompromis + szacunek+ umiejętność słuchania + umiejętność wczucia się w czyjeś potrzeby i uczucia to bardzo ważne rzeczy w związku.
Tekst godny powielenia i puszczenia w eter, na prawdę dobre :)
OdpowiedzUsuńFajnie ujęłaś te wszystkie małe niuanse związkowe...
a to czy kijem czy marchewką, każda z nas już wie co najlepiej u niej się sprawdza :)
Czytałam z zapartym tchem, tekst powalił mnie na kolana. Pesteczko, Twoje słowa są niezwykle rzeczywiste! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! I przypomniało mi o kilku sprawach spontanicznych... łatwo się zrutynizować. Oh, jak zdążę jutro to dołączę bardzo chętnie! Bo potem są.......wakacje, hihi czyli tak naprawdę relaksujący sposób na (10-cio letnie) motyle :-P
OdpowiedzUsuńCieplutkie pozdrowionka
Najbardziej spodobał mi się kompromis:)
OdpowiedzUsuńosz, no niezła ta Wasza akcja! i to Twoje poczucie humoru, love!
OdpowiedzUsuńbaaardzo fajna akcja, super! :)
OdpowiedzUsuńBoziuniu, chyba przepadłam! Czytam i czytam i stwierdzam, że popełniam wszystkie błędy :) Mimo wszystko zgodzę się z Tobą i podpiszę pod powyższymi "ręcyma i nogyma"- zwłaszcza część dotycząca kompromisu przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
A ja nie wierze w żadne przepisy na udany związek ...
OdpowiedzUsuńWierzę za to w chemię którą zwą MIŁOŚCIĄ :)ta chemia w nas buzuje od 24 lat /nasze małżeństwo też już jest pełnoletnie/
Może my jemy coś co tak dział ? :):) nie wiem , ale jeśli odkryję ten magiczny składnik , który aktywuje w nas od wielu lat tę samą chemiczną reakcję - podzielę się z Wami tą informacją / a teraz idę zrobić niedzielne śniadanko ... może to w nim jest TO COŚ ? :):):) /