Nigdy nie rozumiałam zachwytu nad brytyjskimi puddingami. Tymczasem sama, z niewiadomych przyczyn, zmontowałam jeden z croissant'ów, który jest wariacją na temat puddingu chlebowego i pomysłem na to jak zagospodrować wyschnęte pieczywo. Zaskoczenia nie było, kulinarnego orgazmu również. Pudding znalazł swoje miejsce na blogu ponieważ jeden tu obecny osobnik pożarł cały talerz, mrużąc przy tym oczy jak głaskany kot. Do tego wszystkiego pudding nie potrafi pozować, co widać na załączonym obrazku. Trzeba mu jednak oddać, że robi się go bardzo łatwo, kiedy jest ciepły jest mięciutki, a gorąca czekolada roztacza nad nim swój obłędny zapach, maskując trochę rogalikową paćkę. Myślę, że zwłaszcza dzieciom takie śniadanie może bardzo pasować. Ja tam wolę rogaliczka w wersji podstawowej, podejrzewam też, że niejeden Francuz dostałby zawału serca na widok tego jak zmasakrowane zostały croissanty.
Skorzystałam z popularnego przepisu Marthy Stewart, zmniejszyłam ilość cukru i wzbogadziłam go o gorzką czekoladę, którą dodaję wszędzie tam gdzie da się ją dodać. Można też przyprawić go cynamonem, wanilią i dorzucić rodzynki, a wierzch ozdobić płatkami migdałów.
Składniki:
- 4 rogaliki
- 2 szklanki mleka
- 2 jajka
- pół tabliczki gorzkiej czekolady
- 3 łyżki cukru
- szczypta soli
1. Jajka wymieszać z mlekiem, cukrem i solą.
2. Rogaliki podzielić na mniejsze kawałki i zatopić w mlecznej mieszance na kilka miut, aż wchłoną większość płynu.
3. Przełożyć całą masę do żaroodpornego naczynia, wysmarowanego masłem, na wierzch wyłożyć połamaną czekoladę i piec ok. 40 minut w temperaturze 180 stopni.
Po upieczeniu posypać całość cukrem pudrem.
Są tu fani puddingów? Dla fanów Monty Python "Ministerstwo głupich kroków", które w porównaniu do niektórych polskich urzędów wcale nie wydaje się już takie absurdalne.
Fajny pomysł na lekko twardawe już pieczywo. A czekolada wieńczy dzieło :) Czy jest coś z czekoladą co nie smakuje ???? :)))
OdpowiedzUsuńnie ma czegoś takiego;)
UsuńOoo, fajny pomysł!
OdpowiedzUsuńmówisz?:)
UsuńPiękny Ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńdzięki!
UsuńCiekawe czy faktycznie nie jest tak słodki ten pudding. Swego czasu miałam okazję mieszkać miesiąc w Anglii żaden z puddingów które jadłam nie przypadł mi do gustu!
OdpowiedzUsuńProszę Pani wystarczy mniej cukru dodać żeby było mniej słodko:) też wolę jak jest mniej
UsuńPożyteczny i smaczny pomysł :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcieszę się, że się podoba
UsuńDla mnie Monty rządzi a już Ministerstwo głupich kroków!!! Był jeszcze taki zarąbisty skecz z maszyną, która robi pip ;)
OdpowiedzUsuńPuddingu jeszcze nie robiłam, ale w sumie to twój wstępniak mnie przekonał, zdjęcie również:)) Lubię takie paciajki, ale mój przyjaciel Cedrique, rodowity Francuz, faktycznie padł by na zawał ;)
Ja nie dalej niż wczoraj jadłam przepyszny obiad, który wyglądał, nie powiem jak, także na bloga nie trafi a szkoda. Może zrobić zakładkę na blogu pt. "don't look just eat" :))
Buźka!
Monty rządzi nie?:))
Usuńracja, powinna być taka zakładka close your eyes, open your mouth:)
Jakie pyszności, sam widok cieszy oko:)
OdpowiedzUsuńKrólewskie śniadanie! Bardzo lubię takie puddingi, ale takiego z croissantów nigdy nie jadłam, muszę koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńRównież nie jestem entuzjatką angielskich puddingów, ale Twój dzisiejszy to faktycznie fajowy pomysł na zagospodarowanie nadprogramowego pieczywka...
OdpowiedzUsuńPhi, Francuz dostałby zawału serca najwyżej po spróbowaniu, jak doskonale musi taki pudding smakować! :)
OdpowiedzUsuńNie no po prostu cudo! Zjadłabym taki smakołyk :)
OdpowiedzUsuńzachwycił mnie Twój nagłówek! bardzo fajny blog! :)
OdpowiedzUsuńnie miałabym nic przeciwko temu, żeby podłączyć się do tego talerza;))
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz nie umie pozować. Ale za to umie smakować! ;)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńUwielbiam puddingi.
Wygląda jak pudding i już.
Croissanty są najlepsze właśnie pierwszego dnia albo zaraz po upieczeniu, ale dzięki temu przepisowi już wiem jak inaczej można je smakowicie wykorzystać :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam nigdy puddingu. Jeśli taki jeden osobnik Ci go zjadł to znaczy, że pycha :)
OdpowiedzUsuńkurczę ja też nigdy nie jadłam puddingu, ale ta czekolada tak kusi by spróbować:D
OdpowiedzUsuńnooo "oczami jeść " puddingu nie sposób :):):)
OdpowiedzUsuńja wolałabym podeschnięty rogalik i kubek mleka do tego :) ... ale założę się , że moje dziecka talerzyki by wylizały i poprosiły jeszcze o dokładkę :):)
"Ministerstwo głupich kroków" - toż my mamy sporo takich ministerstw :):)
mmm, sycące, warto spróbować:)
OdpowiedzUsuń:o Takiego puddingu to jeszcze nie próbowałam! Rewelacja!
OdpowiedzUsuńJustyna, przeważnie to, co może się pięknie nie prezentuje, smakuje najlepiej :)
OdpowiedzUsuńPuddingu nie jadłam, a spróbowałabym. Jak masz croissanty, to biorę w ciemno!
pycha ;d
OdpowiedzUsuńŚwietny deser:-). Ale nam dziś czekoladowo, la la la:-)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że nie rozumiem zachwytów nad puddingiem. Jedyne co przemawia za - to faktycznie wykończenie do końca pieczywa. A zdjęcie jest jak najbardziej ok:-)
OdpowiedzUsuńA ja osobiście lubię puddingi a twój wygląda wyśmienicie i chętnie bym go spróbowała:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPysznie, lubię bardzo :)
OdpowiedzUsuńkrótko i na temat: ONOMNOMNOM!
OdpowiedzUsuńHaha jak śmiesznie opisałaś swoją "miłość" do puddingów i "pozowanie do zdjęć":) Aż mogłam sobie wyobrazić ten zachwyt osobnika pożerającego cały talerz !
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że chyba tylko raz w życiu jadłam taki pudding i zupełnie nie pamiętam smaku. Chciałabym spróbować Twojego, bo jakoś kusi !
Mi się podoba taki zmasakrowany rogalik ;-)
OdpowiedzUsuńMinisterstwo widziałam pierwszy raz kilka miesięcy temu, ryczałam ze śmiechu przez godzinę!! Puddingu za to nie robiłam nigdy do tej pory, myślę o tym intensywnie od kiedy mam książkę Gordona R. Konsystencja rzeczywiście może być kłopotliwa, przepisy brytyjskie mają to do siebie, że bywają kontrowersyjne ale skonfrontuję się z puddingiem, myślę o takim z chałki.
OdpowiedzUsuńNo tak zaiste fotogeniczny to on nie jest ;-) Ale na pewno znajdzie się amator takiego puddingu, a w sumie tak jak piszesz, już się znalazł :-D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń