Wczoraj wspominałam o serniku. Mój lęk przed nim był nieuzasadniony. Wydawało mi się, że nie da się go upiec, żeby czegoś nie schrzanić, a co do sernika mam swoje wymagania. Dla każdego idealny jest inny. Lubię delikatnie wilgotny, bardzo serowy, lekko kwaśny i nie za słodki. Klasyczny, bez żadnych budyniów, dodatków, udziwnień, jedynie z rodzynkami, ewentualnie skórką pomarańczową.
Mój pierwszy sernik chyba się udał (jeżeli wierzyć zakochanemu facetowi), wyrósł, aż za bardzo i mimo usilnych próśb (nie pękaj mały) trochę popękał. Opadł nieznacznie. W każdym przepisie powinno się pisać o tym, żeby nie denerwować jedzenia, nie sterczeć przy drzwiczkach piekarnika i nie obserwować. Najlepiej zapomnieć i trochę przypalić, takie wyluzowane ciasto zawsze się uda.
Mimo, iż znam swój piekarnik jak tego łysego konia i podstawowe zasady pieczenia sernika też, jeszcze sporo ich upiekę zanim poznam sekret idealnie równego i gładkiego... Tymczasem smak mojego już dziś uważam za idealny (!)
sernik według przepisu mojej mamy:
- 25 dag masła
- 30 dag cukru pudru
- 6-8 jaj (u mnie 7)
- sok z 1 cytryny
- 2 opakowania cukru waniliowego
- 2 łyżki kaszy manny
- 1 kg twarogu
- 5 dag rodzynek (u mnie 10 dag)
- 5 dag skórki pomarańczowej (pominęłam)
1. Masło, utrzeć z cukrem, dodać żółtka i cukier waniliowy, dalej ucierać.
2. Następnie dodać sok z cytryny, kaszę i twaróg trzykrotnie zmielony (użyłam sera zmielonego President niesłodzonego). Wszystko wymieszać delikatnie łyżką.
3. Białka ubić na sztywno i delikatnie łyżką wymieszać je z masą serową.
4. Dodać rodzynki, ewentualnie skórkę pomarańczową i wszystko razem wymieszać.
Tortownicę o średnicy 26 cm wysmarować masłem, dno wyłożyć papierem do pieczenia i też wysmarować, obsypać tortownicę bułką tartą lub zmielonymi biszkoptami.
Masę wyłożyć do tortownicy, kopiasto na środku - sernik lubi gwałtownie opadać, jak nastroje polskich kibiców.
Swój piekłam w temperaturze 150 stopni przez godzinę, następnie zmniejszyłam temperaturę do 120 stopni i dopiekał się jeszcze sporo ponad godzinę. Po upieczeniu pozostawiłam go w piekarniku z delikatnie uchylonymi drzwiczkami do całkowitego wystygnięcia (sernika i piekarnika).
Swój piekłam w temperaturze 150 stopni przez godzinę, następnie zmniejszyłam temperaturę do 120 stopni i dopiekał się jeszcze sporo ponad godzinę. Po upieczeniu pozostawiłam go w piekarniku z delikatnie uchylonymi drzwiczkami do całkowitego wystygnięcia (sernika i piekarnika).
Czerpiąc garściami z doświadczenia starszych i bardziej doświadczonych dowiedziałam się, że:
- wszystkie składniki sernika powinny być w temperaturze pokojowej (najlepiej wyjąć je z lodówki kilka godzin przed przygotowaniem)
- im niższa temperatura i dłuższy czas pieczenia tym większe szanse, że sernik nie opadnie. Można piec nawet do trzech godzin w temperaturze 120 stopni.
Jeżeli macie swoje niezawodne sposoby na sernik, sprawdzony ser zmielony, to piszcie. Może uda się zebrać niezbędną wiedzę na temat sernika i nikt już nie będzie się bał go piec ;)
ja nawet nie uchylam drzwiczek po upieczeniu i nie zaglądam ze strachu, że opadł:)
OdpowiedzUsuńjaaa mam ochotę straszną :D aż nie mogę się doczekać aż mój kokosowy wystygnie!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
szana :)
smacznego! pozdrowienia!
Usuńa ja jeszcze ani razu nie robiłam sernika ;)
OdpowiedzUsuńto raczej nie powymieniamy się uwagami na temat sera:)) ja mam inicjację za sobą, to wcale nie jest trudne.
UsuńJa używam sera Pilos -kupuję w Lidlu-jest równie dobry jak President a nawet tańszy i piekę sernik w temp.120 stopni ok .3 godz. aż do zezłocenia skórki.Sukces gwarantowany!!
OdpowiedzUsuńDziś znowu szaleję z sernikiem, użyłam sera Pilos i stwierdzam, że jest bardzo dobry, bardzo serowy:)
UsuńI jeszcze dodam,że sernik właściwie nie ma zakalca,co najwyżej opadnie ,ale smak zawsze trzyma a co za tym idzie ryzyko jest niewielkie-piec bez lęków i wcinać :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie ryzyko jest niewielkie, w najgorszym wypadku zostaniemy z niewysokim, pysznym sernikiem :)
UsuńTwojemu sernikowi niczego nie brakuje! Każdy sernik ma w sobie to "coś". Uwielbiam je wszystkie i jak mantrę mogę powtarzać- dla mnie sernik jest ciastem nr1! Odnosnie jakiś wskazówek: też wiele razy czytałam o temp. pokojowej składników- nigdy się tego nie trzymam- nie z upartości, lecz z niecierpliwości. Po prostu jak mam ochotę na sernik, to wszystko wyciągam z lodówy i działam...:)
OdpowiedzUsuńOdnosnie opadania: sernik pieczony tradycyjną metodą ponoć zawsze musi upaść. Moja babic azawsze powtarzała, że sernika po ostygnięciu będzie dokładnie tyle, ile się go wlało- coś w tym chyba jest. Jeżeli chcesz sernik równy, niepopękany to proponuję na dolne piętro piekarnika włożyć naczynie żaroodporne z wrzącą wodą. Pieczenie w kąpieli wodnej spowoduje, że sernik nie urośnie i nie opadnie. Będzie równy jak blat od stołu :) Pozdrawiam gorąco!
dziękuję za odwiedziny i za Twoje wskazówki! Myślę, że nie tylko ja będę korzystać. Pozdrawiam!
UsuńPiękny, ten z czekoladą i ten pod pudrem:)
OdpowiedzUsuńmam swój przepis na sernik z białego sera(łowicki w kostce) który mielę
Przepis i zdjęcia opublikuję wkrótce, a aby nie opadł, to w czasie pieczenia obkrawam ciasto wokół foremki, ale to nie zawsze działa:(